Sztormowy happy end - uratowany piesek


Oto niesamowita historia cudownie uratowanego podczas nawałnicy psa. Wskoczył on na zalewany przez fale gdyński falochron i wpadł do wody.






Ta wstrząsająca historia została opowiedziana "Faktowi" przez fotoreportera Krzysztofa Mystkowskiego. Razem z przechodniami w ostatniej chwili uratował tonącego psa.


– Wczoraj od samego rana w Gdyni wiał bardzo silny wiatr. Padał śnieg, był sztorm. Kiedy jechałem nad morze, widziałem konary drzew zwalone na samochody. Mewy jakby stały w powietrzu, nie mogąc frunąć pod wiatr. Było chyba 11 w skali Beauforta. Robiłem zdjęcie wzburzonego morza, gdy nagle pies rasy husky wskoczył na falochron. Olbrzymia fala przykryła go i zabrała do wody. Fale zaczęły uderzać psem o falochron. To było straszne, myślałem, że za chwilę zginie.

Jego właścicielka chciała wskoczyć do wody, ale ją powstrzymałem. Razem z trzecim przechodniem, próbowaliśmy wyciągnąć zwierzę z wody. Pies usiłował płynąć. Momentami udawało mu się utrzymać na powierzchni. Ale fale co rusz przykrywały go. Staliśmy na falochronie, na którym woda sięgała nam do pasa. Trzymaliśmy się za ręce. W końcu jednej z osób, udało się wychylić na tyle, że złapała psa na obrożę. Cali mokrzy wyszliśmy na brzeg. Takiego sztormu i wiatru nie pamiętam u nas w Gdyni od dziesięciu lat - kończy Mystkowski.











źródło: efakt.pl

Odpowiedzi

Dodaj nową odpowiedź