Zbyszek Klimczak - Pojezierze Iławsko - Ostródzkie (1999)

Szlak Iławsko - Ostródzki [lato 1999r].
Zgodnie z obietnicą chcę się podzielić z kolegami żeglarzami wrażeniami z rejsu "Batiarem" na powyższej trasie.
W dużym stopniu pomocą był mi podręcznik " Polskie Szlaki Żeglarskie" pana Wojciecha Kuczkowskiego. Z czasem, już w trakcie rejsu uzupełniłem go, z dużą korzyścią dla siebie o następujące wydawnictwa:
- mapę topograficzno - turystyczną " Jeziorak" 1: 40 000 wydawnictwa Zarządu Topograficznego Sztabu Gen. WP
- wydania turystyczne: OSTRÓDA N-34-75/76
Tym, którzy skuszą się na taki rejs lub jego część, gorąco polecam uczynić to samo.

"Batiar" pokonał jednym ciągiem pojezierze Iławsko - Ostródzkie, po-czym kanałami popłynął przez słynne pochylnie do Elbląga a stamtąd na Zalew Wiślany. Cały ten szlak jest dość długi i "Batiarowi zajął 6 tygodni. Można go jed-nak podzielić na dwie części i skracając gdzieniegdzie pobyt odbyć dwa rejsy w kolejnych latach po dwa tygodnie.

Dla przejrzystości opis tej trasy podzielony będzie na trzy części:
1.
Szlak Iławsko - Ostródzki
2. Pochylniami do Elbląga
3. Zalew Wiślany

Typowo śródlądowym szlakiem jest pojezierze Ostródzko - Iławskie z włączeniem lub nie jeziora Ruda Woda z jego odgałęzieniem, jeziorem Bartężek.
Drugą część możemy tam zaczynać. Po rozgrzewce na tych dwóch wspaniałych, czystych i nadzwyczaj spokojnych jeziorach, w Małdytach ruszamy na Kanał Elbląski z jego słynnymi pochylniami.
Ci, którzy nie lubią tracić czasu na dokładną penetrację brzegów, mogą pokusić się na pokonanie w dwa tygodnie całego tego szlaku, łącznie z opłynięciem Mierzei Wiślanej, ale tylko w jedną stronę. Tam, albo wyciągnąć jacht na wózek albo dać go innej załodze dla po-wrotu do punktu wyjścia.

Te wspaniałe, czyste jeszcze tereny i co najważniejsze o niezwykle ma-łym natężeniu ruchu jachtów, dają nieograniczone możliwości dla róż-nych wariantów układania trasy rejsu.

Żagle w górę!


Siemiany
Zgodnie z przewodnikiem wyruszamy dalej zachodnim brzegiem Jezioraka, naprzód na jez. Płaskie. Łodzie wyższe niż 10 m muszą przy samym wejściu położyć maszt [linia wysokiego napięcia]. Potem powrót i dalej na północ w kierunku jez. Ewingi. Kanał wiodący na to jezioro jest przepiękny i zupełnie dziki a same Ewingi też warte zobaczenia. Miejsc do cumowania raczej brak, z wyjątkiem portu w samym m. Zalewie.

Kanał na Ewingi

W powrotnej drodze odwiedzamy wieś Matyty. Jak Siemiany mają "Szopę" tak Matyty mają coś, co się nazywa "U Basi", od imienia uroczej blond- właścicielki. Z tą różnicą, ze Szopa ma charakter żeglarski a tam jest raczej z miejska. Ale żeglarze też są mile widziani, zwłaszcza jeśli gustują w trunki z doskonale zaopatrzonego baru. Folklorem Matyt jest jednak kto inny. Kawałek dalej jest mały pomost, w głębi zabudowania udekorowane flagami; kanadyjską, amerykańską i izraelską i gdzie, jak napis głosi serwują zupę na gwoździu.

Wszystkim rządzi bosman Józio - uroczy i uczynny człowiek.


Bosman Józio [w czapce].

Czas żegnać się z Jeziorakiem- północ czeka. Małe cofnięcie się, skręt w zatokę Kraga i wejście w kanał Iławsko-Ostródzki. Do Miłomłyna i dalej na silniku. W Miłomlynie mamy rozgałęzienie szlaków, prosto na północ przed nami Elbląg i Zalew Wiślany a w prawo, na wschód droga wiedzie na jez. Drwęckie i do Ostródy. W Ostródzie jest kilka marin, gdzie możemy dobić w celu zwiedzenia miasta i zrobienia zakupów, ale trzeba być bardzo ostrożnym przy cumowaniu. W zasadzie nie ma tam miejsc dla tranzytu lecz miejsca cumownicze miejscowych żeglarzy. W marinie "Morliny" miałem bardzo przykrą przeprawę z jakimś prominentem, któremu niechcący zająłem miejsce. Najgościnniej jest w marinie "Kolejarza"

Warto popływać trochę po tym jeziorze, ale mało tam miejsc do cumowania na dziko a miejscowi nie są zbyt gościnni w swoich przystaniach. Może się to zmieni?! Wracamy do Miłomłyna i tym samym kończymy szlak Iławsko-Óstródzki. W Miłomłynie możemy stać w samym centrum miasta. Wygodny pomost i wszędzie blisko. Możemy zrobić sobie małą przerwę i skosztować pysznie usmażone sielawy z pobliskiego baru. Powinniśmy dobrze wypocząć, bo przed nami kanały, piłowanie na silniku i postrach tej części szlaku, czyli pochylnie. Powinniśmy się zaopatrzyć w zapas paliwa na jakieś 70 km. Teoretycznie po drodze jeszcze w Małdytach możemy kupić paliwo, ale w praktyce pochłonie to zbyt dużo czasu i sił.

Za Małdytami aż do Elbląga paliwa nie kupimy. I tak czas rozpocząć następny etap tego pięknego szlaku.

Wasz Batiar