Uszakowo

Uszakowo jest jednym z niewielu portów pomiędzy Bałtijskiem a Kaliningradem. Jest to mała przystań rybacka, położona w ujściu rzeki Prochładnaja. jest bardzo dobrze osłonięta przed falowaniem i stanowi doskonałe schronienie na czas sztormu.

Pierwsza wizyta - niezapomniana
Moja pierwsza wizyta w Uszakowie będzie wizytą niezapomnianą. Przypłynęliśmy tutaj w 1999 roku trzema jachtami, zbliżał się wieczór, był 1 maja. Rozbrzmiewała głośna muzyka, weselisko z tłumem gości zaczynało się rozkręcać. Płynąłem jako ostatni jacht w kolumnie. Gdy byliśmy jeszcze w kanale wejściowym nad basenem portowym zaczęły trzaskać jakby fajerwerki. Po chwili zaczęliśmy wpływać do basenu portowego. Nagle głośna weselna muzyka całkiem ucichła. naszym oczom ukazał się pierwszy jacht w kolumnie, ze zginającym się masztem który wśród splątanego olinowania opadał powoli na pokład. Jak się później okazało, fatalny wygląd nabrzeża sprowokował załogę do podjęcia próby poszukiwania lepszego miejsca do cumowania. Niestety, przy zachodzącym słońcu przegapili druty energetyczne. Jak się na szczęście okazało - średniego napięcia. Tymczasem w okolicy portu pojawiły się sylwetki co bardziej krewkich i dociekliwych weselników. Na szczęście ogrodzenie i stróż powstrzymały ich od wejścia na teren portu. Jednak po upływie pół godziny linia energetyczna została "domowym sposobem" naprawiona, zabrzmiała znowu muzyka a my rozmawialiśmy z miejscowymi ws naprawy masztu. Ta niebezpieczna przygoda miała więc szczęśliwy dla wszystkich happy end. Następnego dnia okucie masztu było naprawione, natomiast solidny szplajs na sztagu wykonał bosman w JachtKlubie Kaliningrad. Gdy przypłynąłem ponownie do Uszakowa po trzech latach od razu nawiązano do tamtej historii, gdyż jachty przypływają tutaj baardzo rzadko.

Podejście
Podchodząc w osi nabieżników musimy jedocześnie bardzo uważać na falochrony prowadzące do kanału wejściowego. Na znacznym odcinku falochrony nie wystają z wody a widać jedynie wystające pod wodą kamienne głazy. Przy lekkim nawet zafalowaniu mogą być one jednak niewidoczne. Pewną wskazówką mogą być siadające na nich ptaki. Szczególnie falochron wschodni wychodzi w Zalew na przeszło pięćset metrów. Dlatego podchodząc do Uszakowa już z bardzo daleka starajmy się płynąć w osi nabieżnika, prostopadle do brzegu. Jedna ze znajomych załóg, mimo moich wskazówek prawie posadziła jacht na resztkach falochronu. Z kolei falochron zachodni jest dużo krótszy i zachowany w lepszym stanie.


Wyjście z Uszakowa na Zalew Kaliningradzki


Wyjście z Uszakowa na Zalew Kaliningradzki - widać początek falochronu w dobrym stanie


Resztki falochronu mogą być groźną przeszkodą dla jachtu, wychodzi on ok. 500 metrów w Zalew


Rudery przy kanale wejściowym





Basen portowy


...i widok na bardzo groźną, nieoznakowaną linię średniego napięcia


Ze względu na tą linię nie wpływamy wgłąb basenu



Panorama basenu potowego w Uszakowie


Panorama kanału portowego - ujścia rzeki - foto z mostu


I jeszcze jedno ujęcie na basen portowy i zaplecze


Nabieżniki
Przedni - światło zielone, stałe na ażurowej metalowej piramidzie ze znakiem szczytowym białym trójkątem skierowanym wierchołkiem w górę. Tylny - światło czerwone stałe,
na ażurowej metalowej piramidzie ze znakiem szczytowym białym trójkątem skierowanym wierchołkiem w dół.

Kanał portowy
Gdy już jesteśmy pewni, że wpłynęliśmy między falochrony w oddali widzimy mostek przecinający rzekę. Przed tym mostkiem po prawej stronie znajduje się basen portowy. Wpływając po lewej stronie mijamy, sprawiające przygnębiające wrażenie, rudery jakichś ni to garaży ni to baraczków.

Manewry portowe
Cumujemy do pierwszej kei która się do tego nadaje. Burtą lub dziobem. Keje w kiepskim stanie, urządzenia cumownicze również. Nie wpływamy wgłąb basenu portowego, gdyż nad wodą rozciąga się linia energetyczna, o której możecie przeczytać na górze tego artykułu.
Ze względu na spółdzielnię rybacką w białym budyneczku po lewej stronie zdjęcia pełnione są całodobowe dyżury. Zapewnia to minimum bezpieczeństwa ze strony miejscowych - gdyby ktoś nieproszony chciał złożyć nam wizytę. Podczas naszej pierwszej tutaj bytności, która na dobre wbiła się w pamięć pracownikom spółdzielni, zaciągnęliśmy nocne warty. Silniki, koła ratunkowe itp. schowaliśmy z pantografów do wnętrza jachtów. Jakież było zdziwienie podsypiających żeglarzy, gdy około godziny trzeciej w nocy do jachtów cichaczem zbliżała się mała łódź wiosłowa. Dyżurujący podnieśli się gwałtownie, wprowadzając w niemałe zakłopotanie "wioślarza" który bezczelnie oświadczył, że chciał im sprzedać miejscowe pamiątki...

Jeśli nikt nie wyszedł nas przywitać, należy udać się do białego budyneczku, w którym mieści się siedziba bazy rybackiej i poprosić o pozwolenia na postój. Żadnych udogodnień, prądu, wody nie ma. Wc to sławojka, w stanie dość średnim. Zakupy polecam w sklepie po lewej stronie, po przejściu przez most - pyszny wiejski chleb.


Dwa niebezpieczeństwa
zostały już wspomniane w tekście. Pierwsze, to znikające pod wodą i rozsypujące się falochrony, wychodzące daleko w wody Zalewu Kaliningradzkiego. Drugie, to linia energetyczna, rozciągnięta nad basenem portowym, co pozwala nam na cumowanie tylko na skraju basenu.

Piotr Salecki